Dolinianie

Obrzędowość religijna.

Grupa Dolinian była grupą mieszaną polsko – ruską, a to mocno wpływało na obrzędowość doroczną, która kształtowała się długo, gromadząc elementy dwu przenikających się kultur. Spowodowało to, że obrzędy ludności grekokatolickiej i rzymskokatolickiej upodobniły się. Na początku XX w. widoczna jest koegzystencja obu grup. Bliskie sąsiedztwo, mieszane rodziny powodowały, że obrzędy przenikały się wzajemnie, a wyrażało się to we wspólnym świętowaniu. Jednak stosowanie dwóch kalendarzy liturgicznych – gregoriańskiego przez katolików i juliańskiego przez grekokatolików podtrzymywało różnice. Współczesny kalendarz juliański jest opóźniony o 13 dób w stosunku do kalendarza gregoriańskiego co umożliwiało obchodzenie niektórych świąt kościelnych dwa razy.

W wywiadzie terenowym przeprowadzonym z panią Teresą Podolak urodzoną w 1936 roku w Nowosielcach wspomina:

„W każdej wiosce był inny zwyczaj i inaczej się obchodziło. W Nowosielcach to było na pół łemkowskie (Rusini) także podwójnie żeśmy te święta obchodzili, bardzo się szanowało wspólnie. Oni szanowali nasze, my ich szanowaliśmy. Takie zwyczaje były troszkę mieszane. Oni byli taką ludnością Ruską. Dużo małżeństw było mieszanych. Świętowanie rozpoczynano od Godnych Świt. To Boże Narodzenie zaczynało się od Postu od Adwentu, oczywiście Św. Mikołaj były takie oczekiwania, zwłaszcza dzieci bo dzieci raz do roku słodycze dostawały. Potem Św. Łucja to był taki czas wróżebny bo to zapisywało się dni jaka była pogoda od Św. Łucji aż do Bożego Narodzenia. Zresztą wieś bardzo się czarów bała, czarownic i takich różnych. Wierzyli w różne takie zabobony, gusła. Dzieci tak obrazkowo zapisywały dnie, tak słoneczko to deszcz, czy wiater to takie drzewa przygięte. I to się tak zapisywało aż do Wigilii. No i potem Wigilia. Przygotowywana była ze wszystkich swoich produktów. Nikt wtedy po sklepach nie chodził, zresztą był by wielki wstyd dla gospodyni, żeby poszła coś kupować. Musiała cały rok tak szparować, żeby mieć swoje produkty na te Boże Narodzenie. Na Wigilię raniutko chodzili Szczodraki. Dzieci raniuteńko skoro świt przychodziły z życzeniami. Tylko chłopcy i właśnie nie wolno było żeby jakaś kobieta pierwsza przekroczyła próg bo to wróżyło nieszczęście na cały rok. Choróbska i wszystko co najgorsze, mogło by się zdarzyć jak kobieta pierwsza przekroczyła próg. To każda gospodynia czekała na tych Szczodroków, nazywali ich też Połażniki. Te dzieci dostawali w zamian takie chlebki pieczone jak gospodynia piekła chleby na święta i z tych resztek piekła szczodraczki. Na wsi był głód i taki szczodraczek to dzieci przyjmowały. Bo później to już nie to żeby pieniądze były. A wcześniej to albo słodycze albo owoce. To było dużo tych dzieci i jak która gospodynia jak było za dużo to nie wpuszczały no to życzenia takie krzyczały ; żeby wam się w pszenicy urosła taka stokłosa od pięty, aż po czubek nosa. A stokłosa taki chwast że to takie było złośliwe za to, że ich nie puścili. Życzenia mówiono : Na szczęście na zdrowie ze świętami co by się wam darzyło, w oborze i komorze daj Boże. Żeby wam rosły buraki jak chodaki, pszenica jak rękawica, i grochu po trochu. Żeby wam nie brakło niczego i mleka ptasiego. I do dzisiaj takie składają."

Wigilia

Od rana przygotowania były do Wigilii. Miało być dwanaście potraw zawsze, to już taki zwyczaj był, że było szparowane, no to podawało się tak: był barszcz z uszkami, pierogi, chałupcie inaczej gołąbki z kaszą, i wszystko było postne na oleju konopnym. Wszystko musiało być postne, żadnego mięsa. Potem kasza pęczak z grzybami, kasza jaglana ze śliwkami, fasola jasiek ze śliwkami, potem były kukutki (ciasto zagniatane formowane na małe bułeczki z makiem na słodko) orzechy z miodem takie na słodko. Niektórzy robili takie normalne kluski z takim sosem makowym zamiast tych kukutek. Mama czasem zrobiła kutie bo to dzieci lubiły. No i juszka z tych różnych owoców. A przede wszystkim to dominowały grzyby. Ryby jak w rzece ktoś złowił a jak nie to śledzie czasem kupowali takie solone, to się moczyło i z cebulką czasem ze śmietaną dawano. Zresztą tych potraw nie było tak za wiele. Podawało się w dwóch miskach tak na stole każdy dostawał sobie z talerza czy z tej miski. Jak chodzili biedni ludzie i taki biedny przyszedł w tym dniu to zostawał na Wigilie. To mama dała do komory miednice, dziadek się obmył i ogolił. Dała czystą koszule, i zostawał już na Wigilie. To ten pusty talerz to dla takich biednych. Wigilie zaczynało się modlitwą i potem ten czosnek. Symbolizował żeby wampiry i złe duchy się nas nie czepiały. Straszyli dzieci żeby goły was nie gonił za stodołę. Miał właściwości bakteriobójcze i odstraszające złe duchy. No i oczywiście choinka, to dzieci ubierały. A w tych starych domach to tylko izba i kuchnia nie było miejsca, ludzi było kupe to taka podłąźniczka była wieszana u powały i co tam dzieci sobie z bibułek porobiły to były takie ozdoby. Ze słomy robiono pająki. Był zwyczaj dziada to gospodarz przynosił przed Wigilią snop zboża tak z kłosami i mówił: Na szczęście na zdrowie ze Świętami a drugi snop przynosił w sieni stawiał taki omłócony. Ten pierwszy stawiał w kącie to wróżyło żeby był urodzaj cały rok. I pod stołem kawałek żelaza żeby zdrowie było. Każdy musiał nadepnąć lemiesz, żeby być zdrowym cały rok. Nie wolno się było kłócić, bielizna która była wyprana z płotu miała być pozbierana, bo to wróżyło że będzie kłótnia cały rok jak takie szmaty wisiały. Zamiatało się izbę tak nie do progu jak zazwyczaj tylko odwrotnie od progu bo wierzono że w tym dniu duchy przychodzą zmarłych naszych krewnych ale przycupnęły te duszki nie wiadomo gdzie. Żeby ich nie wymieść miotłą więc te śmieci się zbierało w odwrotną stronę. Przynoszono na podłogę słomę i mama orzechy w nią rzucała i dzieci tam szukały i śmiechu było. I potem po Wigilii zbierało się szybko łyżki żeby się krowy nie gziły. Wyciągało się z pod obrusa sianko że to wróżyło dobrobyt. Jak grube sianko to pomyślność a jak takie biedne suche to bieda na cały rok. Dziewczyny wychodziły za próg i słuchały gdzie pies zaszczeka stamtąd przyjdzie kawaler. Gospodarz niósł kolorowy opłatek dla bydła, koń nie dostawał. Po Wigilii szło się jeszcze do krewnych i tak od domu do domu aż to zeszło do Pasterki. Na Pasterce kościół był napchany pod same mury. Na Boże Narodzenie nie chodzili kolędnicy tylko na Szczepan. To uważano takie święto wielkie i nie można było nic w Boże Narodzenie robić. Tylko tyle żeby bydło oporządzić a jadło się to co pozostało z Wigilii i spoczywało się. Obrus kładło się bielutki na ten posprzątany stół i kładło się taką strucle pieczoną na stół. Symbolizowała ona Dzieciątko Jezus.

Św. Szczepana

Na Św. Szczepana szło się do kościoła każden miał zborze, owies przeważnie bo było poświęcenie tego zboża i potem to zboże było trzymane aż do siewu. No oczywiście chłopcy obrzucali dziewczyny owsem bijąc po twarzy. Potem ksiądz to zakazał. Ale był i bób i groch tak, żeby to bolało. Wieczór chłopcy przychodzili do dziewczyn bo jedna jedyna okazja była żeby się spotkać i dziewczyny jakiejś poszukać żony. No to przynosili siano śmiecie śmiecili okrutnie po całym domu. Jak dziewczyna brała miotłę i sprzątała to znaczy, że będzie dobra żona. A jak nie i tylko do stołu zapraszała to niedobra będzie żona, nie będzie gospodynia. I była okazja do zabawy oczywiście na stole coś tam było i pieczone i chłopcy wódkę. Przeważnie piwo przynosili ćwiartnik piwa z browaru z Zarszyna. Uczta trwała czasem aż do rana. Nowosielce to była taka miejscowość mieszana przychodzili do nas sąsiedzi Zadrożni. Byłam zaproszona na ruskie święta kiedy u nas było Trzech Króli. Poszłam tam do koleżanki a jej matka poszła krowy doić. A tam przy kuchni namieszane bobalki (tak nazywano kukutki) w takiej glinianej misie były na szafie i ta Janka mówi dostań mi jedne bobalke na ciebie mama nie będzie krzyczeć jak weźmiesz. Było łóżko takie z przyczółkiem ja na ten przyczółek wylazłam i te bobalki wzięłam a tym czasem matka przyszła otworzyła drzwi ja się przestraszyłam i cała ta misa z tymi bobalkami na tą ziemie spadła. Miska się rozbiła bobalki się otłukły i uciekłam z tej Wigilii. U nich święta były podobne potrawy były takie same tylko ta kutia była a poza tym to nic innego. No i kolędy, pastorałki się śpiewało. Pamiętam cerkiew w Nowosielcach. Murowana była a w środku na niebiesko pomalowana. Mama raz na Jordan mnie wzięła. W rzece lód wyrąbany i jakaś babcia taka stara w takim kożuszku marszczonym z tyłu i do puszki wody nabierała i się pośliznęła i do tej przerębli wpadła i tam się topiła. Chłopi podbiegli i tam ją wyciągnęli. Ale zwyczaje były szanowane. I jak nasz dziadek przychodził a miała być ruska wigilia zawsze mówił kobiety macie wszystko porobić bo jutro jest Ruska Wilija. I wiem, że mama od czasu do czasu też do cerkwi chodziła. Na Nowy Rok też położnicy chodzili z życzeniami od domu do domu. Zresztą sama też chodziłam po kolędzie.

Wielkanoc

Przed Wielkanocą post Środa popielcowa. Babcia przestrzegała dzieci dostały garnuszek czarnej kawy, takiej zbożowej i po kromce chleba. A starsi po kromce chleba i garnuszek wody, i to była cała Środa Popielcowa. Na wsi w ogóle postno się jadło. Kapusta, żur, ziemniaki z mlekiem zsiadłym. W Niedziele Palmową święcono palmy które robiono z trzciny, bazie, jałowiec. Dla chłopców robiło się na takich drążkach dużo jałowca i potem jak już po poświęceniu chłopcy całą drogę smagali dziewczyny po nogach takie czerwone nogi były. A jak która była nie wysmagana to się czuła taka gorsza. Palmę się w domu zostawiało za obraz się dawało bo potem jak było wyganianie bydła to palmą się wyganiało. I bazie się jadło żeby gardło było zdrowe. Na Wielkanoc wędlinę się jadło raz do roku. Każdy to świnkę wyhodował, albo na spółkę. Biło się dopiero w Wielki Czwartek, w Piątek podroby i wędliny wędzone. Pamiętam dziadek na takich paliczkach takie boczki takie szynki takie to pachnące, a tu Wielki Piątek to nam się żołądki z tego postu skręcały. Co to za męki były widzieć i nie zjeść. W Wielką Sobotę w kościele święcono wodę i ogień. Babcia wygartała popiół z kuchni czyściła i z ogarków co się paliło ognisko przynosiła w takim metalowym pojemniczku i się ogień w piecu podpalało żeby kur na dachu nie wyskoczył, żeby pożaru nie było. A wody się święciło całe puszki i całe obejście się pokropiło, nalało się troszkę do studni wody żeby też była święcona czysta i nie skażona. I bydło się też kropiło. A resztę wody się zostawiało na przewodnią niedzielę i kropiło się pola. A wcześniej jeszcze święciło się pokarmy. Jak było daleko do kościoła to były wyznaczone domy gdzie przychodzili sąsiedzi i ksiądz święcił. Przynosiło się kosze z pokarmem do święcenia i paski. Cała tragedia była jak paska tak urosła że z pieca nie można było wyjąć. Jak na paske mama gniotła to wszyscy z chałupy musieli wyjść żeby nikt nie rypał drzwiami żeby przeciąg nie złapał ciasta, bo się nie uda. I jak moja babcia mówiła: 700 razy musisz ręką ruszyć żeby dobrze była ugnieciona. Była specjalna forma na tę babke, dorabiało się warkocze, takie ozdobne. I zawsze garść rodzynek dawała żeby bułka była lepsza, jak to mówią świąteczna. Jak urosła to trzeba było czasem i cegłówkę z pieca odbić bo nie wyszła. Żeby się nie podrapała a to była rewia mody bo jak poprzynosiły te sąsiadki to patrzono która ładniejsza, chłopi patrzyli która paska mocno rumiana a to rok będzie skwarny to się uda rok bo paska taka przypalona. I święciło się pokarmy była szynka, cały boczek pętko kiełbaski i serek taki twaróg mama robiła z kminkiem, jajka chrzan, masło, ćwikła, Baranek był pieczony z formy z ciasta drożdżowego. Ksiądz poświęcił a w drugim pokoju gościna. Bo poświęcone to już można nam mama zakazała bo jak brat ugryzł w Wielka Sobotę kiełbasy to kazała mu wypluć i buzie wypłukać. A my patrzymy przez okno a ksiądz Laskoś zajada wędliny i nie było Postu. I po kieliszeczku wódki i oczywiście za święcenie po kawałku boczku czy jajka każdy coś przyniósł i było zapłacone za święcenie. Po poświęceniu z koszem chodziło się trzy razy dookoła domu tak jak wskazówki zegara żeby był urodzaj, żeby burze nas mijały. To z tą święconką się obchodziło i do dzisiaj się u mnie obchodzi. Na święta dom był wysprzątany i szło się do kościoła nieważne ile było roboty.
Dom wybielony sienniki pozmieniane, czystą słomą dom był tak pachnący a najbardziej to pamiętam zapach wyszorowanej drewnianej podłogi. Ogród był cały wygrabany wszystkie drzewa pobielone. Jak ta matczysko zdążyła to ja nie mam pojęcia. Mimo tej pracy do kościoła zawsze się szło. I potem raniutko Rezurekcja. Śniadanie Wielkanocne z dzielenie się święconym. Każden zjadł po kawałku poświęconego jajka. I jadło się jeszcze gotowane jajka mieszane ze świeżo startym chrzanem. Paske mama kroiła i każdy tylko czekał żeby rodzynka była a jak znalazł dwie to już wielkie święto było. I wędliny się jadło kiełbasy takie, że dzisiaj już takiej nie znajdziesz”. Tyle wspomnień Pani Podolak.

Uroczystości religijne u grekokatolików

Z materiałów, które były prowadzone przez pracowników Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku dowiadujemy się, jak wyglądało obchodzenie uroczystości religijne u grekokatolików zamieszkujących tereny Doliniańskie niektóre zwyczaje świąteczne wyglądały nieco inaczej. Powszechnie przyjmuje się, że roczny cykl obrzędowy rozpoczynał się w czasie zimowego przesilenia słońca, czyli Bożego Narodzenia, zwanego Rizdwo. Poprzedzał go trwający cztery tygodnie Adwent - Rizdwiany Pist. Wraz z jego nadejściem zaprzestawano zabaw, śpiewów. Kobiety wieczorami spotykały się po domach na wspólnym przędzeniu, skubaniu pierza. W ruskim obrzędzie nie było pasterki tylko w Boże Narodzenie rano o szóstej jutrznia. Święta Bożego Narodzenia-Rizdwa trwają we wschodnim obrządku trzy dni, pierwszy dzień poświęcony jest Marii, drugi Szczepanowi, a trzeci Janowi. 18 stycznia odbywała się jeszcze jedna wigilia nazywana “Szczedryj Weczer”, a przez Polaków “kulawa wigilia”. Był to dzień poprzedzający Jordan – chrzest Chrystusa w Jordanie, obchodzony był również uroczyście jak Swiatyj Weczer. W tym dniu tak jak i w wigilię chodzono obmyć się w potoku, obowiązywał post. Podawano takie same potrawy a przed zjedzeniem dzielono się czosnkiem i prosforą. Rano w wigilię Jordanu chodziły dzieci z życzeniami, za które dostawały małe bułeczki – szczendraky, kołaczyki. W dzień Jordanu o godzinie szóstej odbywało się nabożeństwo w cerkwi. Po jego zakończeniu wychodziła nad rzekę procesja z zapalonymi świecami i chorągwiami prowadzona uroczyście przez duchownych. W rzece wycinano otwór w kształcie krzyża, obok ustawiano stół nakryty białym obrusem. Ksiądz święcił wodę zanurzając w niej trzykrotnie krzyż i trójramienny świecznik. Woda w rzece stawała się wtedy wodą jordańską. Uczestnicy procesji czerpali ją do naczyń, obmywali twarz, pili bezpośrednio z przerębli. Po procesji zanosili wodę do domu, aby go poświęcić i wygonić złego ducha. Przez tydzień po Jordanie nie wolno było prać w wodzie z rzeki. Wielki Post nazywany “Wełykij Pist”, był niezwykle surowy – jadano potrawy maszczone tylko olejem, unikano masła i sera.

Niedziela Palmowa

Niedziela Palmowa nazywana “Kwitna Nedila”, była wstępem do obrzędów wielkanocnych, rozpoczynała “Wełykij Tyżdeń”. U grekokatolików w Wielką Niedzielę rano, od zmartwychwstania nazwaną “Woskres”, święcono pokarm przed lub w cerkwi. Wokół cerkwi odbywała się procesja. Ze święconym przychodzono do domu i obchodzono go trzy razy. Z paską obchodzono pola. Poświęconą sól sypano pod węgły “żeby się robactwo do domu nie pchało”. Tydzień po Wielkanocy była Przewodnia Niedziela – “Prowydna Nedila”, szczególnie świętowana przez grekokatolików. W tym dniu odbywało się dużo chrztów. Na śniadanie, przypominające wielkanocne, dzielono się jajkiem i jedzono paskę. Odwiedzano na cmentarzu groby bliskich.
Zielone Święta, u Rusinów zwane “Rusala” - to święto wiosny, głównym ich atrybutem była zielona gałąź. Najczęściej gałązkami lipy przystrajano domy z zewnątrz, natomiast wewnątrz rozkładano tatarak. U grekokatolików procesją z księdzem i chorągwiami cerkiewnymi obchodzono pola i cmentarz. Groby przystrajano wieńcami z kwiatów i gałązek. W niektórych wsiach dziewczęta robiły wieńce z gałązek i zawieszały je nad drzwiami domów. Pasterze urządzali sobie na pastwiskach poczęstunek (jedli chleb z masłem i serem, niekiedy kiełbasę, pili wódkę).

 

Tekst pochodzi z opracowania „INWENTARYZACJA ZASOBÓW KULTUROWYCH POGRANICZA – PROJEKT ETNOCARPATHIA” zrealizowanego przez Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej na rzecz Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.

Autor: Pan Marcin Krowiak.

Zestawienie Świąt

Katolicy:

  • Święta Bożego Narodzenia (Adwent – post, dzień św. Łucji, Wigilia, św. Szczepana),
  • Wigilia: szczodraki (dzieci chodzące od domu do domu i śpiewające w zamian za słodycze), kolacja wigilijna z własnych produktów, postna (na oleju konopny),
  • Św. Szczepana: chłopcy obrzucali dziewczęta owsem, bobem i grochem, chodzili kolędnicy,
  • Wielki Post, Środa Popielcowa, Niedziela Palmowa (święcono palmy, robione z trzciny, bazi i jałowca), wierzono w moc poświęconych palm, wędliny z własnej świni jadano raz w roku, na Wielkanoc, pieczono paskę (babkę drożdżową) z rodzynkami.

Grekokatolicy:

  • Adwent (Rizdwiany Pist): przędzenie i skubanie pierza,
  • Boże Narodzenie (Rizdwo): trwało 3 dni, zaczynało się od mszy 25.12,
  • Druga wigilia (Szczedryj Weczer), czyli „kulawa wigilia” 18.01,
  • Wielki Post nazywany (Wełykij Pist): bardzo surowy,
  • Niedziela Palmowa nazywana (Kwitna Nedila) rozpoczynała Wielki Tydzień (Wełykij Tyżdeń),
  • Wielkanoc (Woskres): święcono pokarm przed lub w cerkwi i organizowano procesję wokół,
  • Przewodnia Niedziela (Prowydna Nedila): szczególnie świętowana przez grekokatolików,
  • Zielone Święta (Rusala): to święto wiosny, głównym ich atrybutem była zielona gałąź.

 

Co zobaczyć?


Produkty


Społeczność

skorzystaj z naszej trasy Śladami Dolinian, "Dwa Brzegi Sanu"

Jedzmy po bożemu, czyli módl się, jedz i doświadczaj.

Dowiedz się więcej
Śladami Dolinian,

Nasza strona internetowa używa plików cookie, tzw. „ciasteczek”. Są to niewielkie pliki tekstowe wysyłane do Państwa urządzenia (komputera, smartfona itp.). Stosujemy je wyłącznie dla Państwa wygody w celu lepszego dostosowania naszej witryny internetowej do Państwa indywidualnych potrzeb oraz w celach statystycznych. Nie zawierają one żadnych danych osobowych.

Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Info