Bojkowie
Łytowyszcze, Gospoda pod Żubrem, fot Helena Urbańczyk

... Ludzie musieli szukać pożywienia w lesie i na łąkach, stąd w menu Łemków czy Bojków często pojawiały się grzyby, orzechy laskowe czy jagody a nawet pokrzywa czy wręcz lebioda, dzięki którym udawało się przetrać najtrudniejsze okresy nieurodzaju czy wojny. Oczywiście do podstawowych surowców, z których wykonywano potrawy należało mleko krowie, kozie czy owcze, z którego robiono sery i masło. W oparciu o nie wymyślano przeróżne posiłki, mieszając je ze wszystkim, „co się dało". Nie mniej ważnym składnikiem było zboże. Aż po dwudzieste stulecie, w przytłaczającej większości był to owies - szczególnie w górach, z którego pieczono nawet chleb czy robiono kaszę. Oskar Kolberg opisując menu bieszczadzkiego pogranicza łemkowsko-bojkowskiego, często wspomina o roli, jaką odgrywał tu owies, nazywając opisywane tereny „ziemią owsianą". Przytacza on taką to anegdotę, jak to tutejsi górale powracali do swoich rodzinnych stron spod Lwowa, gdzie pracowali kilka miesięcy, i w połowie drogi spotkali się z idącymi w przeciwnym kierunku krajanami. Uradowali się ogromnie, nie tylko z powodu spotkania pobratymców, ale i z poczęstunku chlebem owsianym, który ci mieli ze sobą a za którym tamtym tęskno już było, i to nie ze względu na jakieś jego szczególnie przymioty ile na surowy smak, który przywodził na pamięć rodzinne chyże i góry. Mięsa jadano mało, i czynili to tylko najbogatsi gospodarze, zwykle na większe święta czy wesele. Mało też jadano drobiu, gdyż kury trzymano głównie na jajka, a rosół wiązał się najczęściej z chorobą kury, a co za tym idzie zgonem przyśpieszonym przez gospodarza, zanim sama zdechnie. Jajek też używano stosunkowo niewiele, gdyż szły one na sprzedaż, za co zdobywano pieniądze niezbędne do zakupu soli, siarniczek, czyli zapałek i innych rzeczy, których nie można było wyprodukować własnym sumptem i trzeba było kupować w mieście. Warto tu jednak wspomnieć, że we wioskach, w których występowały źródła solne, a takich było sporo, w okresie, gdy nie starczało pieniędzy ludzie sami pozyskiwali z nich sól, odwarzając ją z wody. Czyniono tak jeszcze w czasie drugiej wojny światowej. Istotnym elementem bojkowskiej i łemkowskiej diety były ziemniaki (kompery, bandury, kartofle itp.). Od czasu, gdy rozpowszechniły się na tych terenach w osiemnastym wieku, weszły już na stałe do ludowego jadłospisu, stając się bodaj czy nie głównym składnikiem potraw. Jedzono je na wszelkie możliwe sposoby, począwszy od pieczonych w ognisku, a skończywszy na najbardziej wymyślnych potrawach. Obecnie trudno sobie wyobrazić nawet, że jeszcze dwieście lat temu zupełnie ich tutaj nie znano. Podobnie zresztą rzecz się ma z kuleszą, czyli wschodnio-bojkowskim i huculskim wariantem mamałygi, robioną wszakże z mąki kukurydzianej, a więc towaru ze wszech miar obcego pochodzenia, który zadomowił się w górach na dobre. Także włoszczyzna rozpowszechnia się w kuchni polskiej dopiero w dobie renesansu, a w góry trafiła ze sporym opóźnieniem i była przyjmowana przez chłopów początkowo z dużą rezerwą. Fakt ten zadziwia, gdyż obecnie jest to podstawowy składnik bardzo wielu posiłków. Zapewniając sobie, może nawet nie do końca świadomie, witaminę C w okresie zimowym, kiszono kapustę i ogórki, które spożywano potem przez wiele miesięcy, a na kwasie kapuścianym gotowano zupy. Często warzono również żur, który był częstym bywalcem na bieszczadzkich stołach. Suszono też na zimę grzyby i owoce, robiąc z nich następnie szereg, zazwyczaj prostych, ale bardzo smacznych potraw. Nie stroniono również od alkoholi. Wina przywożone z Węgier czy pitne miody, były najczęściej poza możliwościami finansowymi ludności wsi. Stały one raczej na szlacheckich stołach. Po wsiach spożywano najczęściej palinkę (palunkę), a od siedemnastego wieku zaczęła ja wypierać coraz to silniej wódka, robiona ze zboża oraz z ziemniaków. Obfitość ziemniaków w Galicji w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku spowodowała, że aż 40 % alkoholu w całej monarchii habsburskiej powstawało właśnie tutaj. Doprowadziło to do takiego pijaństwa wśród chłopów, że administracja cesarska zmuszona była wprowadzić ograniczenia w dystrybucji wódki na terenie Galicji. Pito również piwo, lecz było ono zazwyczaj ciemne i raczej słabe. Dopiero od 1842 roku, dzięki sukcesowi browarników z Pilzna, jasny Pilzner zaczął podbijać monarchię habsburską a następnie cały świat. Teraz, gdy wszystkie regiony, zwłaszcza te turystyczne, szukają swoich ciekawostek kulturowych, drzemiących w mrokach wcale nie odległej historii, warto skorzystać również ze starych receptur i wskrzesić potrawy naszych babek „ku zdrowiu i uciesze powszechnej". Nie wolno jednak zapominać o „umiarkowaniu w jedzeniu, a zwłaszcza w piciu..." 

Źródło: publikacja Roberta Bańkosza: Potrawy bieszczadzkie polsko-ukraińskiego pogranicza

"Bojkowskie potrawy:

  • zbożowe

placki z mąki owsianej (lub innej), chleb z mąki owsianej, żytniej (tylko przy okazji świąt), bobalki, pierogi z ciasta (z ziemniakami albo kapustą) bałwanki , zacierka z mąki owsianej (czyr), zamieszka z mąki pytlowanej (żytniej, pszennej, lub jęczmiennej) sypanej na wrzącą wodę i rozmieszaną mątewką.

  • kiszone

kapusta kiszona, barszcz z buraków, żur owsiany (kisielicu), kwaśne mleko, kwas z gotowanej kapusty z dodatkiem grzybów podbity mąką.

  • warzywa

ziemniaki, buraki, kapusta, bób, groch, rzepa.

  • dzikie rośliny jadalne

grzyby, borówki, jeżyny, dziki agrest, porzeczki, poziomki, brusznice, orzechy laskowe, żołędzie, owoc jałowca, dzikiej róży, łoboda, dziki szczaw, kmin , chrzan, czosnek niedźwiedzi

  • nabiał

sery (bryndza), mleko (też zsiadłe)

  • mięso

drób, słonina

  • oleje

olej z bukwy, olej lniany

  • napoje

woda, kwas z kiszonej kapusty, wódka, rzadziej miód, piwo, wino wino


Jak można zobaczyć, pożywienie Bojków było niezmiernie proste. Produkty lokalne, takie jak olej lniany, ser wędzony (też bryndza), przetwory z czosnku niedźwiedziego spotkać można w Bieszczadach przy sklepach pamiątkarskich. Produkcję serów prowadzą również pasterze z bacówki na Caryńskim, czy w zagrodzie edukacyjnej „Serowy Raj” w Bukowcu. Prostota większości produktów nie jest atrakcyjna dla współczesnych bieszczadzkich restauratorów. W gospodach i restauracjach możemy spotkać tzw. „potrawy bojkowskie”, które w rzeczywistości są luźnymi interpretacjami nawiązującym i do ogólno-kresowych skojarzeń.
Osobnym zagadnieniem jest sfera lokalnego produktu spożywczego. Tutaj wartością dodaną będzie prostota, naturalizm, a co idzie czynniki zdrowotne. W nazwach nierzadko nawiązuje się do kategorii „swojskości”.
1. przykłady produktów lokalnych: Pesto z czosnku niedźwiedziego
2. Przepis na pesto z czosnku niedźwiedziego 
3. przykłady dań „tradycyjnych” oferowanych w Bieszczadach: Dania łemkowsko-bojkowskie"

 

Tekst pochodzi z opracowania „INWENTARYZACJA ZASOBÓW KULTUROWYCH POGRANICZA – PROJEKT ETNOCARPATHIA” zrealizowanego przez Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej na rzecz Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.

Autor: Pani Helena Urbańczyk.

Co zobaczyć?


Produkty


Społeczność

skorzystaj z naszej trasy Śladami Bojków, "Dawni Bieszczadzcy Górale".

Etno-wehikuł – śladami dawnej Bojkowszczyzny.

Dowiedz się więcej
Śladami Bojków,

Nasza strona internetowa używa plików cookie, tzw. „ciasteczek”. Są to niewielkie pliki tekstowe wysyłane do Państwa urządzenia (komputera, smartfona itp.). Stosujemy je wyłącznie dla Państwa wygody w celu lepszego dostosowania naszej witryny internetowej do Państwa indywidualnych potrzeb oraz w celach statystycznych. Nie zawierają one żadnych danych osobowych.

Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Info