Bojkowie
Stroje weselne z Procisnego, akwarela nieznanego autora, za Kolberg Dzieła Wszystkie, tom 51, Sanockie - Krośnieńskie

Znaczne oddalenie osad bojkowskich od ośrodków miejskich i szlaków komunikacyjnych było powodem konserwatyzmu społeczności. Na skutek takiej sytuacji, do XX wieku zachowała się znaczna ilość wielowiekowych magicznych praktyk i przekonań, które w tym czasie już dawno zanikły na innych terenach Polski.

Narodziny.
W przekonaniu społeczności wiejskich kobieta brzemienna była szczególnie narażona na złe wpływy i niebezpieczeństwa. Obowiązywało ją tym samym wiele zasad mających zapewnić pomyślny przebieg ciąży. Jedną z nich był bezwzględny zakaz przechodzenia pod drabiną, stąpania przez łańcuchy, sznury i powrozy, co miało uchronić noworodka przed owinięciem pępowiną w trakcie porodu. Z tego samego powodu położnica nie mogła mieć na sobie żadnych węzłów (związanych sznurków, warkoczy). Poród przyjmowała babka, zazwyczaj starsza i najbardziej doświadczona kobieta we wsi. Dbała ona  o sprawny przebieg rozwiązania, a także opiekowała się dzieckiem tuż po narodzinach. Babka przygotowywała pierwszą kąpiel przed którą gospodarz wrzucał do wody pieniądze (żeby w przyszłości dziecko było bogate). Była to też zwyczajowa forma zapłaty za usługę przyjęcia porodu. Do zadań babki należało również zaproszenie kumów po rozwiązaniu. Każda para kumów przynosiła ze sobą kawałek krzyżma (płat samodziałowego płótna). Według Andrzeja Potockiego w środek płótna wtykano pieniądze, a służyło ono do owinięcia dziecka w czasie chrztu, który odbywał się tydzień po narodzinach. Na chrzciny zapraszano kumów i babkę, a ponieważ wydarzenie miało dużą rangę społeczną podczas uroczystego posiłku gości podejmowano mięsem, rosołem jedzono także barszcz i kapustę.

Ślub i wesele.
Zawieranie małżeństwa było uwarunkowane względami ekonomicznymi i społecznymi. Na Bojkowszczyźnie (podobnie jak we wszystkich rejonach Polski) to rodzice aranżowali małżeństwa swoim dzieciom. Ślub musiał być poprzedzony zmówinami rodziców młodego, z rodzicami młodej i ustaleniem warunków posagu. Dopiero wówczas panienka deklarowała czy chcę wyjść za mąż. Jeżeli się godziła rozpoczynano przygotowania. Młodzi w pierwszej kolejności udawali się do batiuszki (księdza) na zapowiedzi. Następnie panna młoda wraz z drużką zapraszały gości na uroczystość. W sobotę przed ślubem zaproszeni przynosili do domu panny młodej prezenty w postaci produktów spożywczych : jajek, masła, kury, a także pieniędzy. Wesela rozpoczynały się osobno u panny młodej i u młodego. Dziewczęta przed ślubem przygotowywały wianki z barwinku. Pieczono również chleb. Pieczywo stanowiło doniosłą rolę w obrzędowości ślubnej. Miało zapewniać bogactwo i szczęście przyszłemu małżeństwu. Poza chlebem wypiekanym na weselną ucztę, przygotowywano również specjalny kołacz weselny. Drużyny weselne młodej i młodego spotykały się dopiero pod cerkwią gdzie ksiądz udzielał sakramentu małżeństwa. W Stężnicy po ślubie do młodych powracających z cerkwi  wychodzili rodzice z chlebem na plecach i w kożuchach włosem na wierzch obróconych61.Po ceremonii w cerkwi młode małżeństwo szło  do domu. Ich wejściu towarzyszyły obrzędy i okolicznościowe śpiewy. Podczas wesela jedzono kurę, chleb z serem, kapustę, kaszę, barszcz. Pito okowitą, a czasem wino i miód. Kulminacyjnym punktem wesela były oczepiny stanowiące rodzaj długiego spektaklu, który miał być symbolicznym aktem przejścia dziewczyny w rolę mężatki. Oczepiny polegały na zapleceniu włosów panny młodej wokół chomełki - kółka przygotowanego przez drużbę z gałązki słodkiej jabłoni. Szwaszka okręcała włosy dziewczyny wokół chomełki, a następnie zawiązywała na jej głowie kawałek płótna – czepiec. Podczas oczepin panna młoda płakała, a także odrzucała czepiec żeby ostatecznie pogodzić się ze swoim losem. Oczepinom towarzyszyły śpiewy kobiet. Po weselu młoda żona przenosiła się do domu męża zabierając ze sobą skrzynie i wszystko co wchodziło w skład jej posagu. Po przenosinach ponownie odbywały się uroczystości „włączające”.

Pogrzeb.
Silna korelacja ze środowiskiem naturalnymi głęboko rozwinięta duchowość pomagała dawnym ludziom odczytywać swój los ze zjawisk przyrodniczych. Zapowiedzią śmierci  mogło być pohukiwanie sowy, wycie psa, czy skrzeczenie sroki za oknem. Gdy umierał członek rodziny, natychmiast zawiadamiano o tym parocha (proboszcza), a kościelny poprzez bicie w dzwon informował o nieszczęściu gromadę wiejską. Od tego momentu wszyscy członkowie rodziny zmarłego zobowiązani byli chodzić bez czapek. Osobę umierającą kładziono na słomie, ado ręki dawano jej gromnicę (hranycznu swiczku) ażeby lekko skonał. Po zgonie odwracano, bądź zasłaniano lustra i zatrzymywano zegary (jeśli znajdowały się w chacie). Nieboszczyka myto i ubierano w odświętny strój na którym nie mogło być żadnych węzłów. Ciało kładziono na ławie podoknem, przy jego głowie zapalano świece. Pod wieczór w chyży odbywała się modlitwa żałobna (parastas)z udziałem diaka w którym udział brali starsi ludzie. Przy umarłym śpiewano pieśni nabożne, natomiast domownicy zawodzili na znak żałoby. Kiedy starszyzna opuszczała izbę, ich miejsce zajmowała młodzież, która organizowała zabawy. Hubert Ossadnik przytacza opis zabawy: Jeden z uczestników kładł głowę pomiędzy ręce nieboszczyka pochylając się. Uderzony drewnianą łopatką miał zgadnąć kto go uderzył. Zabawy te nazywały się łopatki. W żałobnym obrzędzie greckokatolickim zwyczajowo wkładano zmarłemu do trumny to, co mogło mu się przydać po śmierci - to co lubił. I tak na przykład jeśli ktoś za życia był palaczem, rodzina dbała aby po śmierci znalazł się przy nim tytoń, pijakom dawano trunki. Bywało, że do trumny wkładano pieniądze (żeby zmarły miał się czym wykupić), a niezamężnym pannom atrybuty panny młodej. Przed wyniesieniem ciała  z chyży, trzy razy uderzano trumną o próg na znak pożegnania. Trumnę kładziono przed domem na ławie gdzie ksiądz odczytywał ewangelię. Przed wyruszeniem na cmentarz trumnę oblewano wodą symbolizującą łzy domowników. Osobliwym zwyczajem w Wołosatem, było wiezienie trumny na saniach zaprzęgniętych w woły niezależnie od pory roku. Winnych miejscowościach sań używano jedynie zimą, natomiast w pozostałych okresach transportowano ją wozem. Zdarzało się również, że niesiona była przez mężczyzn z rodziny nieboszczyka na ramionach, albo specjalnych noszach, zwanych marami. W drodze na cmentarz członkowie rodziny lub wynajęci „specjaliści” wygłaszali żale w postaci rozbudowanych melorecytacji. Moment zakopania trumny symbolizował jednoznacznie zakończenie życia ziemskiego.

Tekst pochodzi z opracowania „INWENTARYZACJA ZASOBÓW KULTUROWYCH POGRANICZA – PROJEKT ETNOCARPATHIA” zrealizowanego przez Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej na rzecz Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.

Autor: Pani Helena Urbańczyk.

Co zobaczyć?


Produkty


Społeczność

skorzystaj z naszej trasy Śladami Bojków, "Dawni Bieszczadzcy Górale".

Etno-wehikuł – śladami dawnej Bojkowszczyzny.

Dowiedz się więcej
Śladami Bojków,

Nasza strona internetowa używa plików cookie, tzw. „ciasteczek”. Są to niewielkie pliki tekstowe wysyłane do Państwa urządzenia (komputera, smartfona itp.). Stosujemy je wyłącznie dla Państwa wygody w celu lepszego dostosowania naszej witryny internetowej do Państwa indywidualnych potrzeb oraz w celach statystycznych. Nie zawierają one żadnych danych osobowych.

Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Info